- Sama sprawdź! - Arabella wyjęła z woreczka małą kartkę, zapisaną charakterystycznym charakterem pisma ciotki.

  • Samantra

- Sama sprawdź! - Arabella wyjęła z woreczka małą kartkę, zapisaną charakterystycznym charakterem pisma ciotki.

06 February 2023 by Samantra

Droga Clemency! Razem z Arabella mamy nadzieję, że znajdziesz chwilę czasu i odwiedzisz nas dziś po południu. Zapraszamy na herbatę około czwartej. Liścik podpisano po prostu: Helena Candover. Clemency spojrzała raz jeszcze na kartkę i na Arabellę. Lady Helena zwróciła się do niej po imieniu, wybaczyła jej oszustwo. Może... Na dalsze spekulacje zabrakło jej odwagi. - Och, Arabello - westchnęła i rozpłakała się. Osiągnąwszy swój cel, Arabella opuściła dom Ramsgate’ów po dwudziestu minutach. To prawda, że jej metody przypominają czasami łamanie kołem, ale nie sądziła, żeby w tym wypadku podziałała łagodna perswazja. Clemency przyznała się w końcu, że kocha Lysandra. Było to, rzecz jasna, powiedziane nie wprost, ale Arabelli wcale to nie przeszkadzało. Miała nadzieję, że rozmowa ciotki z jej bratem okaże się równie skuteczna. Pani Ramsgate, zapewne pod wrażeniem wizyty lady Arabelli Candover, zawiadomiła Clemency, że powóz pod-jedzie pod dom za dwadzieścia czwarta, i nie chciała słyszeć o wzięciu dorożki. O wyznaczonej porze Clemency zarzuciła na ramiona hiszpańską narzutkę z delikatnego jedwabiu w ulubionym odcieniu błękitu, a Sally ostrożnie włożyła na jej złote loki wysoki kapelusik ozdobiony strusimi piórami. Dziewczyna wsiadła do powozu z miną skazańca prowa¬dzonego na gilotynę. W jednej ręce trzymała kurczowo swój woreczek i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w okno. Towarzysząca jej Sally nie przeżywała takich rozterek. Wszystko będzie dobrze! A jak ucieszy się matka, gdy dowie się, że jej córka jest pokojówką markizy! Gdy dojechali do Berkeley Square, Clemency tak się trzęsła, że miała trudności z zejściem po schodkach powozu. Podążała z trwogą za woźnicą, który zapukał do drzwi. Otworzył im Timson. - Dzień dobry, panno Hastings. Niech mi będzie wolno powiedzieć, że ogromnie się cieszę, mogąc znowu panią widzieć - rzekł z uśmiechem. Pogłoski wśród służby rozeszły się szybko i Timson wraz z panią Marlow doszli do wniosku, że Clemency „się nadaje”. - Mówią, że ma wielki majątek - rzekła gospodyni. Zawsze lubiła Clemency, a wiadomość o jej bogactwie pogłębiła tylko tę sympatię. - Dziękuję, Timson. - Clemency zauważyła, że lokaj użył jej prawdziwego nazwiska. - Proszę tędy. - Timson poprowadził ją korytarzem. Otworzył drzwi do salonu i oznajmił głośno: - Panna Hastings, milordzie. - Och! Ale... - zająknęła się i zarumieniła na twarzy. - To straszne! Myślałam, że... to znaczy... Timson posłał jej ojcowski, pełen otuchy uśmiech i za¬mknął za nią drzwi. Nieco wcześniej lady Helena przypuściła szturm na markiza. Zaiste, jej taktyka okazała się mistrzowska. Przede wszystkim, aby pokonać jego próżność i wygórowane ambicje, przypomniała mu wiele zawstydzających epizodów, gdy niczym niesforny uczniak nie posłuchał jej rad. Kiedy stwierdziła, że spotulniał i okazuje już do-statecznie dużo pokory, rzekła wprost, że sytuacja stała się nie do zniesienia i bez zwłoki rozkazała mu oświadczyć się o rękę panny Hastings, która przybędzie tu dzisiaj na herbatę. Ciotka dodała, że nie omieszka dopilnować, by się formalnie zaręczył, zanim gość opuści ich dom. Zupełnie jak Clemency przed Arabella, tak i Lysander kluczył i próbował wykręcać się półsłówkami. Lady Helena nie zamierzała się tym przejmować i ani się obejrzał, jak powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu: - Jesteś zakochany w tej dziewczynie, a ze słów Arabelli wynika, że to uczucie jest odwzajemnione. Bóg jeden wie dlaczego, nie jesteś bowiem aż tak przystojny i masz diabelski charakter. A cóż to takiego? Lady Helena wypatrzyła na biurku pokryty cyframi kawałek papieru. - Rozważałem ewentualne oświadczyny - przyznał Lysander, nerwowo przeczesując palcami włosy. - Starałem się obliczyć, kiedy byłbym w stanie oddać pieniądze z jej posagu. Ta kolumna pokazuje niezbędne ulepszenia, tutaj spisałem oczekiwane zyski. Ale pozostają zobowiązania - westchnął. - To beznadziejne, ciociu Heleno. Jak mogę prosić ją o rękę, kiedy tak bardzo potrzebuję tych pieniędzy? Nie będzie tym zachwycona! - Wskazał ręką kartkę. Lady Helena podniosła papier, przedarła go na pół i wyrzuciła do kosza. - No wiesz, Lysandrze, zaczynam tracić do ciebie cierp¬liwość! Biedna dziewczyna nie zamierza przeglądać rachun¬ków, ona potrzebuje miłości! Czy ty już nie potrafisz myśleć? Tuż przed czwartą Lysander siedział w bibliotece. Ubrał się w najlepszy czarny frak z podwójnymi klapami, czarne bryczesy i buty z cholewami. Wyglądał blado, ale próbował wziąć się w garść. Kiedy Timson otworzył drzwi, wstał z bijącym sercem. Choć miał przygotowane zawczasu przemówienie, widok dziewczyny zaparł mu dech w piersiach. Dotychczas widywał ją jedynie jako skromną guwernantkę, ubraną w szare albo czarne stroje. Kiedy jednak ujrzał ją w zachwycającej błękitnej narzutce, podkreślającej kolor jej bławatkowych oczu, nie zdołał wykrztusić ani słowa. Przeszedł powoli przez pokój, nie odrywając wzroku od jej twarzy, a potem wyciągnął rękę i delikatnie rozwiązał wstążki kapelusika. Clemency stała jak zahipnotyzowana. Lysander zdjął jej kapelusz, musnął palcami włosy i jeden po drugim zaczął rozpinać guziki płaszcza. Następnie zsunął go z ramion dziewczyny i położył wraz z kapeluszem na krześle. - Mam nadzieję, że zgodzisz się mnie poślubić, bo zamierzam teraz zachować się bardzo nieprzyzwoicie - po-wiedział. Kąciki jej ust podniosły się w lekkim uśmiechu. - Znowu, milordzie? - zapytała z udaną powagą. Lysander rozchmurzył się nagle, zaśmiał się głośno i przyciągnął ją do siebie. - Lecz tym razem nie potrzebuję, by ktoś przedtem zdzielił mnie po głowie! Pocałuj mnie, najdroższa! Wkrótce oboje zapomnieli o całym świecie. Oprzytomnieli dopiero po dłuższej chwili i zaczęli rozmawiać. Lysander usiadł w potężnym fotelu ze skóry i posadził ją sobie na kolanach. - Nawet nie masz pojęcia, co przeżyłem - Pogłaskał ją palcem po policzku. - Łatwo jest prosić o rękę nieznajomą dziewczynę i żądać posagu w zamian za tytuł. Sprawa wyglądała zupełnie inaczej, gdy chodziło o ciebie, bo zrozumiałem, że cię kocham. Czułem, że nie mam ci nic do zaoferowania. - Kocha mnie pan, milordzie. - Clemency przekręciła się w jego objęciach i cmoknęła go lekko w policzek. - Czy to nie wystarcza? - Lysandrze - poprawił ją markiz. - Zgadzam się, że to absurdalne imię, ale wolę już to niż suchy tytuł. - W takim razie Lysandrze - odparła z wdzięcznym grymasem. - Wiem, że mówić tak jest rzeczą wielce niestosowną, ale musisz mi wybaczyć, bo zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia. Wyobraź sobie moje przerażenie, gdy odkryłam, kim jesteś! Lysander zaśmiał się i mocniej ją przytulił. Dostrzegła w nim ogromną zmianę. Nigdy nie będzie prawdziwie przystojnym mężczyzną; jest zbyt chudy i kościsty, ma ciemną cerę i orli nos, ale to wszystko wydawało się nieważne. Teraz, kiedy śmiał się, patrząc jej w oczy, zauważyła, że twarz mu złagodniała i wyglądał na całkiem innego człowieka. Czarne jak owoce tarniny oczy już nie mroziły lodem, ale błyszczały tkliwym ciepłem, a usta przestały przypominać cienką kreskę. Clemency miała przed sobą prawdziwego Lysandra - człowie¬ka wrażliwego i czułego. Lysandra przepełniało szczęście; świat znów stanął przed nim otworem. To było nowe, wspaniałe doświadczenie. Uwolnić się od bagażu długów pozostawionych przez ojca i brata, zachować dom i mieć zapewnioną przyszłość, a wszystko dzięki najpiękniejszej dziewczynie, jaką znał, która łączyła w sobie doskonałość umysłu i ciała! Ledwie potrafił w to uwierzyć. Mógł jedynie całować bez końca te cudowne usta podobne do płatków róży i wpatrywać się w jej niewiarygodnie błękitne oczy. Jednak nie było im dane nacieszyć się sobą do woli. Lady Helena i Arabella, siedząc na górze, słyszały przyjazd powozu. Arabella podbiegła do okna, lecz dostrzegła tylko czubek kapelusza wchodzącej do środka Clemency. Czas mijał powoli, a lady Helena zerkała raz po raz na zegar stojący nad kominkiem. - Pół godziny - powiedziała wreszcie. - Ponieważ nie usłyszałyśmy Clemency trzaskającej drzwiami ani Lysandra strzelającego sobie w łeb, myślę, że się zaręczyli. Pójdę sprawdzić. - Ależ, ciociu Heleno! - krzyknęła Arabella. - Nie należy im teraz przeszkadzać. - Możliwe, ale trudno, będą musieli się z tym pogodzić - stwierdziła dama i wstała z krzesła. - Tu ważą się losy całego Candover. - Podeszła do drzwi i majestatycznie opuściła pokój. Zupełnie zignorowała swoje psy, które wyglądały na równie przestraszone, jak jej bratanica. Otworzyła drzwi biblioteki i zastała markiza i pannę Hastings złączonych w żarliwym uścisku (zapinki do włosów Clemency leżały na podłodze) i całkiem nieświadomych - otaczającego ich świata. - Lysandrze! - zawołała gromko. Markiz podniósł wzrok. - Czy mam rozumieć, że jesteście już zaręczeni? - Ależ tak, ciociu Heleno! - Lysander uśmiechnął się do swojej wybranki. - Clemency uczyniła mi ten honor i przyjęła oświadczyny. - Wspaniale - stwierdziła lady Helena. - To bardzo pomyślna nowina. Kiedy skończysz te amory, zapraszam was oboje na górę. Wraz z Arabellą oczekujemy was na herbacie. BRENDA JACKSON NIECODZIENNA PROPOZYCJA PROLOG Z dziennika Jessamine Golden

Posted in: Bez kategorii Tagged: stylizacje 50 latek, kombinezon na jesień dla niemowlaka, ciepłe kraje w listopadzie,

Najczęściej czytane:

Zrobiło mu się niedobrze.

Kto w takim razie stał za jego domem, domem, który w ich związek wniosła Olivia? To ostatnie spotkanie nie dawało mu spokoju. Ze względu na O1ivię. Nie podobała mu się myśl, że w tę sprawę, o cokolwiek tu chodzi, wciąga się jego żonę. ... [Read more...]

częłaby krzyczeć. ...

Kątem oka dostrzegła ruch w ciemności. Rzuciła się na nią postać, ciemna, niewyraźna. Co? W jej dłoniach widniał skórzany rzemień. Boże, nie! ... [Read more...]

is i poczuł dziwne ...

ukłucie w sercu. Czy popełnił błąd? Czy w tym grobie leżą zwłoki innej kobiety? Wpatrywał się w trawę, jakby chciał przeniknąć wzrokiem suchą ziemię i zajrzeć do trumny, w której od dwunastu lat rozkłada się ciało. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.loftapart.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste