na oku wejście do klatki mężczyzny. Gdy ten tylko wyjdzie, on rzuci się na niego i
będzie mu powtarzać jak bardzo go kocha. Aż uśmiechnął się do siebie. Tak! Wspaniały plan! Musi się przecież udać! Dodatkowo znów dołożył wszelkich starań, aby wyglądać jak najlepiej. Miał na sobie obcisłe, chabrowe rurki, srebrny, świecący T-shirt i swoje ulubione rzemyki na nadgarstkach. Oczywiście nie zapomniał o makijażu. Adam musi mu ulec! W końcu był ładny, sam o tym doskonale wiedział i nie raz już swój urok wykorzystywał. Był tylko może trochę za chudy, ale lubił swoje wystające żebra. Zawsze bał się przybywających kilogramów, właśnie dlatego cieszył się, że jest taki szczupły. Mimo wszystko dalej dbał o linię, wiedział, że nie może siebie zaniedbać. Szczególnie teraz, kiedy walczy o księcia. A zresztą… Widział ktoś kiedykolwiek otyłą księżniczkę?! Nagle drzwi się otworzyły, jego niebieskie, małe oczka powędrowały w stronę klatki, lecz po chwili znów powróciły na czubki białych trampek. Kolejny fałszywy alarm. Kiedy ten Adam wreszcie postanowi wyjść?! Specjalnie zwolnił się dzisiaj z pracy! Szefowa nie była zadowolona, no ale przez ostatnie miesiące dużo pracował w zakładzie. Brał nawet nadgodziny, dlatego kobieta się zlitowała i pozwoliła mu odpocząć od włosów. Krystian był fryzjerem… Właściwie, to dopiero zaczynał karierę fryzjera, ale wiedział, że to właśnie chce robić w życiu. Lubił bawić się włosami, układać w różne fryzury, podcinać, farbować, a nawet prostować. Drzwi znów się otworzyły. Zrezygnowany chłopak spojrzał na nie niechętnie i prawie podskoczył z radości. Jego książę trzymał w dłoni dwie smycze, a na nich dwa psy. Krystian niezbyt się znał na rasach, ale wiedział, jakiej jest ten duży. Golden retriever, sam kiedyś chciał takiego, ale mama się nie zgadzała. Spojrzał na mniejszego, brązowego kundelka z oklapniętymi uszami. Uśmiechnął się pod nosem, książę wyglądał cudownie z tymi psami. Blondyn wyszczerzył się jeszcze bardziej, szybko wstając z ławki i podbiegając do mężczyzny. - Cześć! – zawołał radośnie. Wczorajsza złość już mu przeszła. Adam spojrzał na niego zdziwiony, a po chwili przywołał na twarz cierpiętniczy wyraz. Znowu ten dzieciak? Brunet zaczynał się powoli go obawiać, może i był chudy, ale nigdy nie wiadomo, co siedzi takiemu w głowie. - A ty tu co robisz? – prychnął, taksując go nieprzyjaźnie spojrzeniem, po czym ruszył do przodu. Krystian, niezrażony, dotrzymał mu kroku, wciąż się uśmiechając, co trochę przerażało Adama. - Przyszedłem, żeby powiedzieć ci, że cię kocham – powiedział rozbrajająco poważnie. Brunet aż się zapowietrzył. Przyśpieszył kroku, mając nadzieję, że młody wreszcie się od niego odczepi, ale chyba się przeliczył. Dzieciak nie miał zamiaru odpuszczać. Weszli do parku, gdzie Adam nagle się zatrzymał i zgromił wzrokiem Krystiana. - Słuchaj, ja jestem zajęty, okej?! – zawarczał groźnie. – Mam chłopaka, więc się łaskawie odczep ode mnie i znajdź nową, wielką miłość – przewrócił oczami. Za to Krystian aż uchylił drżące usta, trawiąc powoli słowa, które padły. Jego książę kogoś ma?! - Kto…?! – jęknął, tracąc całą swoją radość, jaką przed chwilą okazywał. Adam ucieszył się, widząc to. Może naprawdę dzieciak wreszcie da sobie spokój? - Ten blondyn, z którym mieszkam, Filip – powiedział niemal natychmiastowo. Chłopiec zrobił żałośnie smutną minę, garbiąc się nieco i wyglądając jak jedna wielka kupka nieszczęścia. - Ale ja cię kocham – wydukał piskliwie. - Znajdź kogoś innego – warknął Adam, odchodząc. Krystian był zbyt roztrzęsiony, aby pobiec za swoim księciem, który go nie chce… Bo już ma kogoś innego… Ale książę potrzebuje księżniczki! A ten blondyn księżniczką na pewno nie był! - Ja się nie poddam – wymruczał Krystian, leżąc na swoim łóżku i zawzięcie ssąc lizaka. Tuż obok niego siedział Karol, który spoglądał na przyjaciela ze smutkiem.