- Tato! - na ścieżce pojawił się Arturo. - Wcale mnie nie
znalazłeś! - zawołał z rozżaleniem. - Bo tak dobrze się ukryłeś - z uznaniem rzekł książę. - Następnym razem znajdź inną kryjówkę. W chowanego nie jestem taki dobry jak ty. Arturo roześmiał się. Książę popchnął synów w kierunku pałacu. - Musimy wracać, żebyście przebrali się w suche rzeczy. Jak na dzisiaj wystarczy zabawy na dworze. R S - Pooglądamy filmy? - zapytał Paolo. - Proszę! - Tatusiu! Miał być western! - zawołał Arturo, chwytając ojca za rękę. - Obiecałeś rano. - Nie posłuchaliście mnie dzisiaj, więc telewizji nie będzie - odparł Federico. - Może jutro. Chłopcy zamruczeli pod nosem, ale żaden nie odważył się zaprotestować. Federico podał dłoń Pii. - Bardzo cię przepraszam - zaczął łagodnie. - Przez myśl mi nie przeszło, że Paolo mógłby... Przecież wie, czego mu nie wolno. Naprawdę nie rozumiem, co w niego dzisiaj wstąpiło. Chciał zwrócić na siebie uwagę, domyśliła się Pia. - Nic się nie stało. Widocznie od czasu do czasu trzeba się zmoczyć. Federico puścił rękę Pii i odgarnął z jej twarzy pasmo włosów. Od razu przeszył ją dreszcz. - Dzisiaj już i tak jest wystarczająco mokro. Deszcz pada i pada. - Nie narzekaj. Mokry ogród tak cudownie pachnie. I nikogo nie ma. Wspaniale mieć ogród tylko dla siebie. -To prawda. Rzadko zdarzają się takie chwile. Wiesz, o czym myślę? - Błękitne oczy księcia napotkały jej wzrok. Przypomniała sobie tamten pocałunek. Federico musnął dłonią jej policzek i natychmiast cofnął się o krok, jakby z obawą. - Chodźmy. Ruszyli za dziećmi. Pia starała się nie myśleć, jak cudownie by było, gdyby trzymał ją teraz za rękę. Albo pociągnął pod pergolę i pocałował. R S Nie, nie może do tego wracać. Powinna myśleć o wszystkim, tylko nie o księciu. Przecież postanowiła, że dziś wyleczy się z tego zauroczenia. - Dla mnie to był przyjemny spacer, mimo zachowania moich synów - rzekł Federico, zerkając na Pię z ukosa. - Z Lucrezią nigdy nie bawiliśmy się z dziećmi w ogrodzie. Chłopcy zawsze chodzili z nianiami. Teraz widzę, że to był duży błąd. Zaskoczył ją tym stwierdzeniem. - Paolo napomknął, że to mama pokazała mu kryjówkę za pergolą. - Uśmiechnęła się. - To było bardzo miłe z twojej strony, że nas nie znalazłeś. Odpowiedział uśmiechem. - Na tym polega zabawa. Wracając do tego, co powiedziałaś. .. Nie wydaje mi się, by Lucrezia bawiła się z nimi